czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 53 ,,Nieoczekiwana miłość''

Stwierdziłam, więc, że możliwe że już ich straciłam. Wbiegłam szybko na lotnisko, zapłakana. Podeszłam do ochroniarza.
-Widział pan mężczyznę z małym dzieckiem i nastolatką ? - zapytałam, na co ten się zastanowił
-Możliwe, ale nie jestem pewnie, kręci się tu tyle ludzi - powiedział gestykulując
Pokiwałam głową i zaczęłam chodzić i się rozglądać. W sumie oni mogli wylecieć stąd już dawno, skoro zegarek wskazuje teraz godzinę 9.23. Ze smutkiem opadłam na podłogę, opierając się plecami o ścianę. Moja mała córeczka... Może nigdy już jej nie zobaczę ? Nie Angie... Weź się w garść ! Musisz ją odnaleźć! Kłóciłam się sama ze sobą w myślach. Nie wiedziałam już nic... A może powinnam wrócić do domu ? Może już na mnie czekają ? Wstałam na nogi i rozglądając się ostatni raz podreptałam przed siebie. Poczłapałam jeszcze do kobiety sprzedającej bilety.
-Przepraszam panią - odezwałam się
-Tak ?
-Czy widziała pani może wysokiego mężczyznę z małym dzieckiem w nosidełku i z nastolatką ? - spytała
-Hm... Taka szczupła nastolatka z brązowymi włosami a nosidełko różowo-czarne ? - zapytała
-Tak, właśnie tak
-To kilka godzin temu wyjechali stąd, zapamiętałam ich, tylko ze względu na dziecko, bo bardzo płakało, ale niestety nie mogę pani udzielić więcej informacji - powiedziała - A coś się stało ?
-Tak... To znaczy... nie. Dziękuje za informację
Czyli jednak Florcia jest teraz w Madrycie.... Muszę tam jechać, jak najszybciej ! - odrzekłam do siebie w myślach
Wróciłam do okienka, przed którym przed chwilą stałam i rozmawiałam z kobietą.
-Poproszę bilet na samolot, do Madrytu, jak najszybciej
-Dobrze. Pierwszy samolot, jaki tam leci jest na... dzisiaj na godzinę 17.00. Koszt biletu to...
-Koszt mnie nie interesuje. Proszę kartę, proszę odciągnąć daną kwotę - rzekłam
-Dobrze. Proszę bardzo - powiedziała oddając mi kartę, dowód osobisty i bilet rzecz jasna
Wróciłam szybko taksówką do domu Germana. Weszłam od razu do mojego pokoju. Wyciągnęłam walizkę, i zaczęłam do niej wrzucać moje ciuchy i kilka ciuszków małej. Pochyliłam się nad łóżeczkiem i dostrzegłam smoczek i ulubionego misia Florci. Nie dziwię się, że mała nie chciała się uspokoić... Postanowiłam,  zadzwonić do Germana i Vilu,  ale każde z nich miało wyłączony telefon...  Rozpłakałam się na dobre. Dzwoniłam do nich tyle razy... To nie może być prawda a jeżeli nigdy jej nie zobaczę ? Zastygłam, gdy usłyszałam zdzwonienie telefonu. Spojrzałam na niego to dzwonił Pablo odebrałam więc..
-Cześć Angie - rozległ się wesoły głos przyjaciela - Co u ciebie ? Kiedy wrócisz do pracy ? Co u Florusi ? - wypytywał
Przetarłam pospiesznie ręką oczy, po czym zaciągnęłam nosem.
-Wszystko w porządku - powiedziałam wstrzymując oddech, by się nie rozpłakać
-Angie na pewno ? - spytał
-Nie... To znaczy tak.... - łza potoczyła się po moim policzku potem po ręce
-Zaraz u ciebie będę i mi wszystko opowiesz ! - rzekł i rozłączył się
Po 30 minutach ktoś zadzwonił do drzwi. Z rozmazanym makijażem otworzyłam. Mój przyjaciel od razu mnie przytulił, wiedziała najwyraźniej czego w danej sytuacji potrzebuję.
-Pablo ! On mi ją zabrał, ona była moja... tylko moja.....
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze
-O 17 mam lot do Madrytu, muszę ich odnaleźć ! - krzyknęłam przez łzy
-Skąd masz pewność, że są w Madrycie ?
-Nie wiem, ale tak czuję
-Czy to nie zbyt oczywiste by było, jak byś ich tam zastała ? Może są nie wiem no na przykład... w New York'u czy w Norwegii ? Oni mogą być wszędzie !? - rzekł przejęty
-Próbujesz mi przez to powiedzieć, że nigdy jej nie zobaczę ? Czy może chcesz mnie w ten nieudany sposób pocieszyć ? Bo nie rozumiem? Z resztą już wolałam być sama ! - wkurzyłam się na Pabla
-Nie o to mi chodzi ! Przepraszam, jak to tak zrozumiałaś - smutek pojawił się na jego twarzy - Mam z tobą jechać ?
-Nie, to nie jest twój problem... Masz swoje... ważniejsze sprawy
-Dobrze wiesz, że ich nie mam. - westchnął ciężko - Od kąt pamiętam to ty... ty byłaś dla mnie najważniejsza...
Myślałam, że się przesłyszałam, ale jednak nie...
-Proszę ?
-Oj Angie. Ja nigdy nie przestałem cię kochać !
________________________________________________________
Huhuhuhu ! A może zmienić adres strony na pablangie ? ; )
Myślicie, że Flora się znajdzie ? Już w poniedziałek nowy rozdział !!
 Zapraszam na : violetta-moje-historie.blogspot.com   -  Opowiadanie o Dielari *0*

wtorek, 29 lipca 2014

Zapraszam !

violetta-moje-historie.blogspot.com - Pojawił się prolog opowiadania głównie o Dielari, ale i innych aktorach  ! ; )

Rozdział 54 pojawi się w czwartek, mam już prawie skończony, ale dalej zastanawiam się nad końcówką ; - )

Zapraszam i proszę o komentarze

czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 53 ,,To twoja wina...''

-Cichutko Florcia ! Mama zaraz cię uspokoi ! - rzekła Vilu do dziecka
-Mama ? - zapytał zdezorientowany German
Podeszłam do dziecka. Chwyciłam je na ręce. Pobiegłam szybko do mojej sypialni. Może to, ma tak być, że ma się teraz dowiedzieć... A może powinnam uciec... Uciec od niego ? Od problemów... ? Nie wiedziałam co mam zrobić. Jedynie czego byłam pewna, to to, że German zaraz mnie odwiedzi w moim pokoju.
-Florcia widziałaś tego pana ? - powiedziałam po cichutku - To twój tatuś - wręcz wyszeptałam
Poczułam jak pojedyncze łzy spływają mi po policzku
-Angie mogę wejść ? - zapytał German przez lekko uchylone drzwi
Miałam nadzieję, że nie słyszałam mojego monologu z Florencią. A jeżeli tak...?
-Wejdź - rzuciłam pospiesznie wycierając oczy z łez
Usiadł na fioletowy fotel, znajdujący się obok kołyski. Popatrzył na dziecko, po chwili mówiąc:
-Czy... czy Flora to twoje... twoja córka ? - zapytał niepewnie
Nie byłam pewna czy dobrze zrozumiałam. Osłupiałam. Wbił mi sztylet w brzuch. W gardle czułam gulę, przez, którą nie mogłam nic powiedzieć.
-German... O co ci chodzi... ? - zapytałam udając głupią - O co ?
-Nie udawaj głupiej ! - ze złościł się wstając z fotela - Czy to córka twojego byłego ? Czy może moja ??? - wykrzyczał nie zwracając na niemowlę. Nie odpowiedziałam, milczałam w osłupieniu, nie zdając sobie sprawy, co mnie czeka...- Odpowiedz Angie ! - krzyknął ponownie - Angeles ! Słyszysz odpowiedz mi !
Minimalnie skinęłam głową. Popatrzył na mnie z bólem. Nie chciałam, żeby cierpiał. Moje uczucia do niego nie nigdy nie wygasły. Chciałam, by był mój, ale nie był...
-A...ngie - zaakcentował smutkiem pierwszą literę mojego przezwiska - Dlaczego... dlaczego nie powiedziałaś...? - powiedział smutno
Wzruszyłam ramionami. Nie chciałam patrzeć, jak wypełnia się bólem, nie chciałam tego...
-Angie - wyszeptał moje imię, wlepiłam wzrok w moje sandały na koturnie. Nie chciałam na niego spojrzeć - Czemu, dlaczego... ?? - zadawał mi to samo pytanie cały czas
Spojrzał nagle na małą blondyneczkę. Wyjął ją z łóżeczka. Przytulił ją lekko. Po chwili jednak ją odłożył.
-Zraniłaś mnie ! - krzyknął z bólu
Stałam w pokoju bez ruchu. Wiedziałam, że mogłam go teraz już na zawsze stracić, ale nie wiedziałam co powinnam zrobić by go zachować przy sobie. Nie pobiegłam za nim... Stałam tam dalej patrząc w podłogę... Nie chciałam go stracić, ale ciało odmówiło mi przysługę... Ocknęłam się dopiero, gdy po moich policzkach zaczęły płynąc gęste łzy... Rozpacz wypełniła mnie od środka. Spojrzałam na Florę szybkim spojrzeniem. Nie chciałam jej obwiniać, w końcu to dopiero małe dziecko... Ale nie umiałam inaczej i musiałam winę na kogoś zrzucić...
-I co zrobiłaś ? - zapytałam ją, w głębi duszy wiedziałam, że mi nie odpowie - Co ?
Dziewczynka nagle się rozpłakała. Włożyłam jej do ust smoczka, po czym niemal dosłownie rzuciłam się na łóżko. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Mojemu szlochu nie było końca. Cały czas myślałam o nim... Dlaczego go tak zraniłam, może mogłam mu powiedzieć o córce wcześniej ? Być może mogłam go zatrzymać przed wyjazdem ? Chciałam się cofnąć w czasie, ale wiedziałam, że nie było takiej możliwości. Po monologu German do mnie, po jego pytaniach byłam pewna na sto procent, że w dalszym ciągu go kocham. Próbowałam sobie to wyrzucić z serca, ale nie byłam w stanie, nie umiałam ! Nagle nastała noc i pochłonął mnie sen... [...] Nad ranem obudziłam się około 10. Ubrałam się powoli, poprzedzając to zimnym prysznicem. Zeszłam następnie po schodach na śniadanie, na które przyrządziłam sobie naleśniki z owocami Było to jedno z moich ulubionych dań. Westchnęłam cicho i zabrałam się do jedzenia. Dopiero po chwili przypomniałam sobie o Florze. Pobiegłam po schodach do mojej sypialni. Zerknęłam po łóżeczka i zboczyłam, że jej tam nie ma... Pobiegłam do pokoju Violetty, ale jej nie było... Ujrzałam tylko, że po całym pomieszczeniu walają się jej ciuchy a co najmniej połowy z jej szafy nie było. Przestraszona pobiegłam do pokoju szwagra, ale jego walizki nie było. Wróciłam do siebie i stwierdziłam, że w komodzie z ubrankami Florci brakuje ubranek i pieluszek, które zawsze układałam w jednej z komór, a resztę chowałam pod łóżko. To wcale nie było śmieszne, wręcz przeciwnie. Czułam, że łzy napływają mi do oczy. On mi ją zabrał - pomyślałam - Nie mogłam jej stracić, ona była tak samo moja, jak i jego, ale moja nieco bardziej. Rozhisteryzowana zastanawiałam ,się gdzie mogą teraz być. Pierwszą moją myślą był spacer... Ale po co by im były ubrania ? - zastanawiałam się. Gdyż nagle sobie przypomniałam, że przecież na pewno pojechali na lotnisko. Zdzwoniłam, więc szybko po taksówkę, która przyjechała dopiero po 20 minutach, ze względu na korek w centrum, na lotnisku byłam dopiero po 40 minutach. Stwierdziłam, więc, że możliwe że już ich straciła...
________________________________________________________
Hyhyhy.... Co myślicie ???  ; P
Mam pytanie znacie jakieś książki romans ??  Piszcie tytuły i autorów w komentarzach ; )

wtorek, 24 czerwca 2014

...

Cześć ! No niestety jestem chora... Mam problemy z oczami i nie dodam rozdziału ! ;C W sumie nie powinnam siedzieć nawet na komputerze, więc już się zmywam. Chcę Wam podpowiedzieć  jedynie, że rozdział pojawi się dopiero 9 lipca, bo w sobotę wyjeżdżam do Grecji c;

Wybaczcie mi, ale jak tylko wrócę to dodam rozdział  C;

środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 52 ,,tak długo oczekiwany''

Otworzyłam drzwi i zauważyłam... jego stał przed drzwiami z kompletem kluczy w ręce. Nie wiedziałam co się odezwać. On jedynie wlepiał te swoje czekoladowe oczy to we mnie to w Florę. Nie myślała w tedy jak mu to wytłumaczę i czy w ogóle mu powiem, że to jego dziecko. Liczyło się tylko to co jest teraz, w danej minucie i sekundzie. Odezwał się pierwszy...
-Angie ? - wypowiedział moje imię, jakby mając na myśli nosidełko które trzymałam w lewej dłoni, ale ja udawałam, że nie rozumiem, natomiast on brnął dalej - Co robisz o tej godzinie przed drzwiami i to jeszcze z dzieckiem ? - wypytywał
-Em... nic po prostu... - zamilkłam nie wiedziałam co odpowiedzieć - Po prostu moja przyjaciółka mi ją przyniosła, bo wyjechała na kilka dni na delegacje służbową - skłamałam... inaczej nie umiałam
-Aha to dobrze. Wejdźmy bo się przeziębisz ty i dziecko - powiedział szarmancko
Znów usłyszałam ten jego głos... męski niczym... niczym nie wiem, ale jest on bardzo męski. Po dwóch minutach przebywania z nim wszystkie uczucia i wspomnienia powróciły. Czułam się źle go oszukując...
Weszliśmy do salonu. Postawiłam nosidełko na podłodze. German zdjął swoją marynarkę, po czym odwiesił ją na haczyk przy drzwiach. Między nami panowała cisza, dość niezręczna, dlatego postanowiłam ją pierwsza przerwać.
-Dlaczego wróciłeś? - zapytałam prosto z mostu bez żadnego wahania
-Bo muszę coś załatwić na mieście i chciałem zobaczyć się z córką - powiedział troszkę jakby podirytowany moim pytanie
-To ja zabiorę małą do mojego pokoju - uśmiechnęłam się sztucznie i oddaliłam się w stronę schodów
Weszłam do pokoju, i od razu wyciągnęłam moją małą kruszynkę i tuląc ją położyłam ją do łóżeczka. Dziecko najwyraźniej nawet nie poczuło przemieszczenia się, jedynie odwróciła się na drugi bok i ssąc ulubiony smoczek dalej spałam. Wypakowałam szybko jej małe ciuszki i po przebraniu się w pidżamę poszłam spać[...] Na drugi dzień obudziłam się dość późno. Po nakarmieniu córeczki, i wzięciu zimnego prysznica zeszłam na dół, ubrana w błękitną spódnicę do kolan i biały top, który nie dawno zakupiłam na zakupach z Violettą. To co ujrzałam zaskoczyło mnie. Na stole było przygotowane śniadanie, i to jeszcze jakie... naleśniki, tosty i prze różniaste kanapki.
-Cześć wszystkim ! - przywitałam się z siostrzenicą i szwagrem
-Dzień dobry Angie ! - powiedziała podekscytowana Vilu - Patrz kto przyleciał wczoraj ! - rzekła wskazując na wychodzącego ojca z słoiczkiem dżemu jagodowego i brzoskwiniowego
-Violetto widzieliśmy się z Angie już - zaśmiał się
Po sprzątnięciu śniadania usiadłam na kanapie. Byłam bardzo zmęczona... Zmęczona ciągłymi wyrzutami sumienia, dlaczego chcę postąpić jak German... dlaczego chcę go odizolować od Florki, tak jak on mnie od Violi ? Może chce mu dać nauczkę, czy po prostu wybieram życie na skróty, kłamiąc ? Czułam jak łzy zaczynają wypełniać moje oczy. Nie było to uczucie miłe, wręcz przeciwnie! Koniec ! Powiedziałam sobie w myślach ! Czas mu powiedzieć, że ma drugą córkę. Argumentem zza było na przykład to, że wolę by dowiedział się tego ode mnie a nie od kogoś innego. Postanowiłam, że powiem mu to na spokojnie po kolacji, jak wróci ze spaceru z Vilu i z tego ,,wypadu na miasto w sprawach biznesowych''. Do tego czasu postanowiłam przejść się z Florencią na spacer nad jezioro. Zabrałam więc okulary przeciw słoneczne, butelkę wody, koc i krem z filtrem. Po 30 minutach zbierania się do wyjścia i trasy do pokonania doszłyśmy na miejsce. Na całe szczęście nie spotkałyśmy nikogo znajomego, więc mogłam spokojnie odpocząć, gdyby nie płacz małej, która domagała się zmiany pieluszki. Jak na złość zapomniałam zapomniałam wziąć z domu torby z pieluchami. Nie pozostało mi nic innego, jak powrót do domu. Podróż była dosyć męcząc, ponieważ musiałam ją na raz uspokajać i wieść wózek dalej patrząc przy tym czy na nikogo ani czy na coś nie wpadniemy. Gdy już całe wróciłyśmy do willi, szybko przebrałam jej pieluchę. Obiad miałam zjeść sama, więc zamówiłam pizze margaritę. Przywieźli ją w pół godziny. By w spokoju zjeść. Zabrałam Florcię do huśtawki, którą dostała od Pabla, znajdowała się ona w kuchni, więc przestawiłam ją do jadalni. Gdy zabrałam się za krojenie pizzy, wtem do domu wrócili weseli German i Viola. Pierwsze co zauważyli, to to że mam pizze i standardowo ukradli mi po kawałku !
-Ej głodomory ! - krzyknęłam - Było być wcześniej to zamówiłabym większą ! - dalej mówiła głośnym tonem
Najwidoczniej tak głośnym, że mała zaczęła płakać.
-Cichutko Florcia ! Mama zaraz cię uspokoi ! - rzekła Vilu do dziecka
-Mama ? - zapytał zdezorientowany German
________________________________________________________________
Hah ! 
Napisałam rozdział pod wpływem nagłej weny ! Ale spokojnie tym razem rozdział dodam do 3-4 dni max !
Komentujcie to ważne bardzo !
PS tak to oznacza mój powrót i to dość bardziej systematyczny ! 

PS2 KLIK <---- WEJDŹCIE BARDZO WAŻNA SPRAWA DLA WAS !!

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 51

Angie
Nazajutrz obudziłam się bardzo wyspana, aż nawet zapomniałam o wizycie mojego szwagra, niestety przypomniała mi o tym Floru, gdy tylko na nią spojrzałam. Nakarmiłam córeczkę i zeszłam na dół do kuchni, gdzie miałam zamiar przygotować śniadanie dla mnie i siostrzenicy, lecz śniadanie było już na stole.
-Vilu ! Nie musiałaś tego robić ! - powiedziałam wesoła
-Angie, przecież to nic. Ty i tak masz teraz na głowię małą
Podeszłam do Violetty i mocno ją przytuliłam.
-Aha Angie tata wysłał SMS-a, że będzie o 1 lub 2 w nocy - powiadomiła mnie
-Dobrze kochanie - uśmiechnęłam się skrywając przerażenie, jakim się wypełniłam - To co zamierzasz zrobić dzisiaj ? 
-Może by tak spacer w 3 ? Na przykład do galerii handlowej ? - zachichotała
-No dobrze, to zjemy śniadanko, ogarniemy się i pójdziemy
Nastolatka kiwnęła głową i zasiadłyśmy do stoły i zjadłyśmy po kilka kolorowych kanapek, popijając je zieloną herbatą. 
-Ciociu to ty może idź się już szykować a ja posprzątam to wyjdziemy wcześnie?
-No okej, ale po obiedzie i kolacji ja zmywam ! - zaśmiałam się i poszłam na górę
Weszłam do pokoju i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam dla siebie zwiewną sukienkę w kwiatki a dla córeczki różowe body. Przewinęłam dziewczynce pieluszkę i przebrałam ją. Następnie zabrałam się za siebie.Włosy związałam w luźny kok, włożyłam w uszy różowe piórka, wysokie obcasy i byłam gotowa po 30 minutach. Zabrałam małą blondyneczkę na ręce i ostrożnie zeszłyśmy na dół, gdzie w salonie na sofie siedziała Vilu.
-Gotowe ? - zapytała
-Tak,tak. 
Wsadziłam dziecko do fioletowego wózka i wyszłyśmy.
-Angie ! Nie było mnie nie cały rok, a tyle się zmieniło ! Ty masz córkę, Cami robi karierę jako aktorka, Studio się rozwija ! Ah... - westchnęła - A tak poza tym to kim jest tata Flory ? Kto to ? Pablo ?
-Em... Ależ skąd ! Pablo, ma od niedawna dziewczynę ! 
-To kto to jest ? - dopytywała dalej
-Oj Violka to skomplikowane - westchnęłam
-No dobrze, ale wiedz, że i tak się kiedyś dowiem ! - rozchichotała się
Po 15 minutach dotarłyśmy do galerii, gdzie od razu zaczęłyśmy oglądać ubrania. W pierwszym sklepie Violetta kopiła sobie białą, koronkową spódniczkę, Florze 2 sukienki - żółtą w zielone kropeczki i niebieską w białe motylki. Zaś w następnym sklepie to ja sobie coś kupiłam - czarne trampki i biały top. Po 3 godzinach chodzenie po sklepie padłyśmy w restauracji, gdzie zamówiłyśmy sobie obiad, który nie zjadłyśmy cały i o 16 wróciłyśmy do domu. Violetta poszła do przyjaciół, a ja nakarmiłam i uśpiłam córkę. Zabrałam się za przygotowanie kolacji. Skorzystałam z przepisu Olgi na pieczoną kaczkę, która w piekarniku siedziała około 2,5 godziny. W między czasie zdążyłam wziąć zimny, odprężający prysznic i wykąpać Florencie. 
Violetta wróciła akurat na kolację, przy której dużo rozmawiałyśmy o tym, jak było na wyjeździe. O 20 byłam już padnięta, więc razem z Violettą udałyśmy się do swoich sypialni, gdzie od razu zasnęłyśmy.....

Za oknem pada, jest ogromna burza... Pioruny przewracając drzewa...
Otwierają się drzwi... Wchodzi German... Informuję go, że mamy córkę....
Wkurza się... Nie ubłagalnie wpada w nerwy... 
Krzyczy na mnie... Na dziecko... Wypiera się... 
Wyciąga coś z szuflady kuchennej... Coś ostrego...
Zamachuje się... Płacz dziecka.... Wszędzie czerwona maź...
 Pryska wszędzie... Po chwili cisza.... Po której, ja także milkę...
Złota brama.... Niebieski krajobraz... Biała kołyska...
Pusta... Nie ma jej... Rozpaczam... Szukam jej... I tak przez resztę dni...

Nagle się obudziłam, cała spocona. Słyszę głośny płacz mojej córki. Podeszłam do jej kołyski i delikatnie chwyciłam ją na ręce. Uspokoiłam ją, siebie już nie koniecznie. Rozmyślałam chwilę nad tym co będzie dalej, leżąc na skraju łóżka. Po 15 minutach postanowiłam, że muszę się stąd, jak najszybciej wynieść. Wyjęłam szybko z szafy czarną walizkę, do której schowałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Zabrałam torbę i Florkę, wsadziłam ją do nosidełka. Zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi i zauważyłam...
_______________________________________________________________________
Co zauważyła Angie ? Germana czy kogo lub co ?
Myślicie że Germi się dowie ? 
Next za tydzień w sobotę lub niedzielę na 100000000000000000000% !!
KOMENTUJCIE-MOTYWUJCIE !
/Oliwia :***
 

środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 50

Violetta
Nagle połączenie się rozłączyło. Próbowałam dodzwonić się, ale włączała się skrzynka. Zignorowałam to i stwierdziłam, że zadzwonię później.
-Angie, czemu mi nie powiedziałaś ? - zapytała ciotkę
-No, bo.... bo stwierdziłam, że masz własne problemy z ojcem
-Och Angie, dla ciebie zawsze znajdę czas ! - powiedziałam wesoło
-No dobrze Violu, chodźmy na obiad poopowiadasz mi jak było - odrzekła i wyszłyśmy z pokoju
German
Moje połączenie z Violettą się rozłączyło, bo rozładował mi się telefon. Stwierdziłem, że zadzwonię wieczorem. Wydaje mi się, że wszystko jest w porządku, po za tym płaczem... Może była z Angie w parku... ? Możliwe. Z resztą teraz mam też nową rodzinę - Martinę i Pedro - którymi musze się zaopiekować. 
-German ! - krzyknęła - Pedro jest na dole, zerknij na niego !
-Dobrze - powiedziałem głośniej i zabrałem chłopca na ręce i wyszliśmy na podwórko, gdzie chłopiec miał swój plac zabaw
Usiadłem na ławce i przymknąłem oczy... Pragnąłem przestać udawać... Ale co udawać ? To oczywiste udawać ,,miłość'', ale czy da się ją udawać ? Tak da się i ja jestem żywym dowodem. Nie kocham Martiny, ale pragnę mieć kogoś przy sobie kto się przy mnie poczuje bezpieczny, kto będzie miał do mnie wielkie zaufanie. Wiedziałem, że kiedyś może nastąpić taki dzień, w którym stanę twarzą w twarz z Martiną, na kobiercu ślubnym i co wtedy mam jej przekrzyknąć miłość do końca życia ? Nie... Najgorsze i tak jest to, że kolejnym podtekstem do bycia z Martiną jest smutek i tęsknota za pewną osobą, która odmieniła moje życie... Angie. Na samo wypowiedzenie jej imienia mam gęsią skórkę i motylki w brzuchu. Z rozmyśleń wyrwał mnie płacz dziecka. To był Pedro. Przestraszony wstałem z ławki i podbiegłem do malca. Z jego maleńkiej nóżki zaczęła płynąc czerwona krew. Zabrałem go szybko do kuchni, gdzie była Olga.
-Olgo pomóż mi, zaopatrzyć mu tą ranę - powiedziałem przestraszony
-Dobrze ! 
Kobieta od razu wyciągnęła apteczkę, z której wyjęła wodę utlenioną, gaziki i plastry. Malec od razu zaczął płakać jeszcze bardziej. Dopiero po 10 minutach przestał.
-No już Pedro przestać płakać - uspokajałem chłopca 
Nagle zadzwonił mój telefon. Włożyłem syna Martiny do kojca i pobiegłem odebrać telefon w moim gabinecie.
-Dzień dobry ! - odezwał się mężczyzna - Czy mam uprzejmość mówić z Germanem Castillo ?
-Tak to ja - przemówiłem
-Musi się pan wstawić w najbliższych dniach w banku w Buenos Aires na ul. Długiej 154 z powodu kończącego się ubezpieczenia firmy i stratnych umów
-To konieczne ? - zpaytałem
-Niestety tak 
-A czy może stawić się mój asystent ?
-Nie, musi to być pan 
-No dobrze postaram się stawić jeszcze w tym tygodniu - odpowiedziałem - Do widzenia 
-Do widzenie
Po zakończonej rozmowie poszedłem do Ramallo by załatwił mi bilety na jutro. 
-Germanie, załatwiłem ci bilety na jutro, na 6 rano - powiedział mi przyjaciel przy kolacji
Po skończonym posiłku wysłałem do córki SMS-a.
Violetta, będę jutro w Buenos Aires.
Będę tam kilka dni, bo muszę zająć się
kilkoma sprawami.
Angie
Leżę w łóżku i rozmyślam. Violetta opowiadała mi o nowej dziewczynie Germana i jej synu. Teraz przepełnia mnie ogromna zazdrość. Na dodatek przylatuje do Buenos Aires, co ja mu powiem o Fleorenci ? O German to twoja córka ? Czy po prostu wyjadę ? Nie, nie będę jak on uciekać z Florą. Może nie powinnam mu jej zabierać ? Nawet się zastanawiałam, jakby to było jakbyśmy byli rodziną... Tak bardzo bym tego pragnęła... Kocham go najbardziej na świecie, tak samo jak Flore i Vilu, ale z drugiej strony... On na 100% kocha tą Martine, w końcu nie był by z nią bez powodu. Po moich namysłach podeszłam do łóżeczka córki i tak po prostu na nią patrzyłam... Była tak nieziemsko podobna do Germana... 
-Co kochanie ? - powiedziałam po cichutku - powiemy tatusiowi o twoim istnieniu ? - zapytałam
______________________________________________________________________
komentujcie !
Miałam teraz taką wenę i to wykorzystałam !  Wiem rozdziału dawno nie było... ale ostatnio nie mam na nic czasu...
/Oliwia :***