German
-Panna Angeles została wypisana dzisiaj rano. Zostawiła tylko list, chyba jest do pana...
Lekarz podał mi kopertę, z której wyjąłem szarą kartkę, na której było napisane niebieskim długopisem:
Drogi Germanie !
To co się stało... może i lepiej !
Jesteś i zawsze będziesz moim szwagrem !
Nie umiem tak żyć, co byśmy powiedzieli temu dziecko ?
No właśnie, poza tym doszłam do wniosku,
Że to było zwykłe przejściowe zauroczenie !
BŁAGAM ZNIKNIJ Z MOJEGO ŻYCIA !
/Angie
Czytając list łzy napływały mi do oczu. Zgniotłem kawałek świstku, wróciłem do domu. Nie wiedziałem co z sobą mam zrobić. Płakałem, co w ogóle nie było do mnie podobne. Po nie kąt martwiłem się o nią. Wszedłem do swojej sypialni, zerknąłem na komodę, gdzie w ramkach znajdowały się jej zdjęcia. Wyjąłem je i stargałem, jak zwykły śmieć. Czułem się źle ! Straciłem dziecko a razem z nim ukochaną, ukochaną, z którą miałem zamiar spędzić resztę życia. Dodatkowo dzisiaj miała przylecieć reszta domowników. Co ja im powiem ?! Co z Violettą, jak jej wytłumaczę, że jej ciotka zniknęła z naszego życia ...? Co z Ramallo i kontraktem ?
-Dryń, dryń- drzwi
-Kogo niesie ?! - powiedziałem sam do siebie schodząc schodami w dół
Dotarłem do nich po minucie, otarłem oczy i oblałem je jeszcze zimną wodą. Podszedłem do drzwi i pospiesznym ruchem otworzyłem je. Zobaczyłem tam Pabla.
-Cześć German, gdzie jest Angie ? - spytał zmartwiony
-Nie obchodzi mnie to ! - parsknąłem - Coś jeszcze ? - zapytałem oschle
-Jak to a co z dzi....
Nie dałem mu dokończyć. Zamknąłem mu drzwi przed nosem.
Po południu rozmyślałem jeszcze o Angie i stwierdziłem, że nie powiem nic nikomu o ciąży Angie, oprócz mojemu przyjacielowi. O wie zawsze wszytko i niech tak pozostanie...
3 godziny temu taksówką przyjechali mieszkańcy.
-Tato, coś ty zrobił, po pierwsze czemu nie wsiadłeś do samolotu a po drugie czemu po nas nie przyjechałeś! - darła się po mnie córka
-Prze..przepraszam ! - powiedziałem idąc ku mojemu gabinetowi
-Ramallo, do mnie ! A ty Olgo rozpakuj wszystkich ! - poinformowałem wszystkich i zająłem się swoją pracą, miałem nadzieję, że to pomoże mi zapomnieć
-Ramallo jest coś co muszę ci powiedzieć ! Ale nic nikomu nie mów ! - powiedziałem do mojego asystenta - A już stanowczo nie mów Violettcie
-Dobrze, ale panie Germangie... co może być tak ważnego !? - zdziwił się
-Angie, Angie poroniła i odeszła...
-Ale to nie może ...
-Tak to było moje dziecko, wyjechała gdzieś, zostawiła list - podałem zgnieciony skrawek papieru przyjacielowi
-To nie możliwe, ale między wami do czegoś w ogóle doszło ? - zadał mi ''intymne'' pytanie
-Raz wypiliśmy za dużo wina i ... eh - moje tłumaczenie przerwał okrzyk mojej córki
-Tato, gdzie Angie ? - spytała Violetta, tego pytanie się obawiałem
-Em... Angie wyjechała, bo my też mieliśmy wyjechać, a on zrobiła sobie... wakacje - okłamałem córkę
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Angie
Codziennie rano wylewam z siebie dużo słonych łez. Nie mogę się z tym pogodzić, jak on tak mógł mnie odtrącić. Czytam często jego ostatni list i nie mogę powstrzymać łez. Widocznie pomyliłam się co do niego ! Dzwoniła do mnie Violetta, ale nie odebrałam. Znając szczęście to German nie powiedział jej o moim ''stanie''. Boję się, boję się porodu i samotnie wychowywania dziecka. Chociaż jestem dopiero w drugim miesiącu już myślami jestem przy tym dniu... O moim wyjeździe wie tylko mama i German. Nawet mój najdroższy przyjaciel o tym nie wie co dla mnie jest szokiem i tak samo jak Vilu codziennie do mnie wydzwania. Co mam zrobić ? Co ze Studiem ? Mam tak po prostu od tak za parę lat wrócić do Buenos Aires z dzieckiem i powiedzieć mu, że co... że ojciec go nie chciał, czy że jest z flakonika, sztucznie zapłodnionym ?! Nie mam pojęcia... Dodatkowo matka zabrania mi nawet wychodzenia na spacery, czuję się czasem jak Violetta, gdy parę miesięcy temu wymykała się na randki z Leonem, ja natomiast na spacery się wymykam... Ah i jest jeszcze Viola, którą się przejmuje... Biedulka...
-Dobra ja naprawdę potrzebuję świeżego powietrza ! - powiedziałam sama do siebie i wymknęłam się z domu zbierając tylko telefon i sweter.
Poszłam w moje ulubione miejsce, park, który otoczony jest kolorowymi krzakami. Usiadłam na jednej z licznych ławeczek i zaczęłam po cichu szlochać. Zakryłam twarz w dłoniach. Czułam się paskudnie, cała zaczynałam puchnąć pod wpływem ciąży. Oczy miałam czerwone od płakania, niespodziewanie do mojej ławeczki dosiadł się jakiś mężczyzna. Był to ...
***
Kto to był ?
Może German ? Albo Pablo ? Czy ktoś inny ?
K&M
Co ty im zrobiłaś !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńbiedne germangie !
mam nadzieje że to german ale znając moje szczęście ktoś inny
OdpowiedzUsuńsyper rozdział czekam na nexta
Nie! Tak nie moze byc! Ja nie wytrzymam! To jest takoe smutne! A zw strony matki podle!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta. Mam nadzieje ze na wyjasnienie dlugo nie poczekamy :c
Moje serce krwawi..Sama pokłòciłam Germangie,ale jak czytam o ich nieszczęściu u innych ,to umieram..
OdpowiedzUsuńRozdział świetny,choć smutny..
Czekam na next! ; *
Kaa.
... :c Smutno mi ! Zgaduje że Pablo bo ta sierota German nawet się teraz z domu pewnie nie ruszy (bez urazy) xD Czekam na next
OdpowiedzUsuńWięc Angie jednak nie poroniła. Mam nadzieję, że german jednak szybko pozna prawdę.
OdpowiedzUsuńNie! Nasza koffana sierota stanie sie superbohaterem i postanowi jak na gentlemana przystalo wyjsnic sprawe i niczym superman z turbonitrem zjawi sie w parku i wyjasni sprawe!
OdpowiedzUsuńTsa mozemy pomarzyc..Buahahahahahahahahahahahahahahahahahaha xD :D
Ale i tak mam cichą nadzieję, że to German!
OdpowiedzUsuńJest next !
OdpowiedzUsuńDziecko z probówki! xD
OdpowiedzUsuńSorka, musiałam.
Genialny rozdział. :)