środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 25

German
-Panna Angeles została wypisana dzisiaj rano. Zostawiła tylko list, chyba jest do pana...
Lekarz podał mi kopertę, z której wyjąłem szarą kartkę, na której było napisane niebieskim długopisem:
Drogi Germanie !
To co się stało... może i lepiej !
Jesteś i zawsze będziesz moim szwagrem !
Nie umiem tak żyć, co byśmy powiedzieli temu dziecko ?
No właśnie, poza tym doszłam do wniosku,
Że to było zwykłe przejściowe zauroczenie !
BŁAGAM ZNIKNIJ Z MOJEGO ŻYCIA !
                                                            /Angie
Czytając list łzy napływały mi do oczu. Zgniotłem kawałek świstku, wróciłem do domu. Nie wiedziałem co z sobą mam zrobić. Płakałem, co w ogóle nie było do mnie podobne. Po nie kąt martwiłem się o nią. Wszedłem do swojej sypialni, zerknąłem na komodę, gdzie w ramkach znajdowały się jej zdjęcia. Wyjąłem je i stargałem, jak zwykły śmieć. Czułem się źle ! Straciłem dziecko a razem z nim ukochaną, ukochaną, z którą miałem zamiar spędzić resztę życia. Dodatkowo dzisiaj miała przylecieć reszta domowników. Co ja im powiem ?! Co z Violettą, jak jej wytłumaczę, że jej ciotka zniknęła z naszego życia ...? Co z Ramallo i kontraktem ? 
-Dryń, dryń- drzwi
-Kogo niesie ?! - powiedziałem sam do siebie schodząc schodami w dół 
Dotarłem do nich po minucie, otarłem oczy i oblałem je jeszcze zimną wodą. Podszedłem do drzwi i pospiesznym ruchem otworzyłem je. Zobaczyłem tam Pabla.
-Cześć German, gdzie jest Angie ? - spytał zmartwiony
-Nie obchodzi mnie to ! - parsknąłem - Coś jeszcze ? - zapytałem oschle
-Jak to a co z dzi....
Nie dałem mu dokończyć. Zamknąłem mu drzwi przed nosem. 
Po południu rozmyślałem jeszcze o Angie i stwierdziłem, że nie powiem nic nikomu o ciąży Angie, oprócz mojemu przyjacielowi. O wie zawsze wszytko i niech tak pozostanie...
3 godziny temu taksówką przyjechali mieszkańcy. 
-Tato, coś ty zrobił, po pierwsze czemu nie wsiadłeś do samolotu a po drugie czemu po nas nie przyjechałeś! - darła się po mnie córka
-Prze..przepraszam ! - powiedziałem idąc ku mojemu gabinetowi
-Ramallo, do mnie ! A ty Olgo rozpakuj wszystkich ! - poinformowałem wszystkich i zająłem się swoją pracą, miałem nadzieję, że to pomoże mi zapomnieć
-Ramallo jest coś co muszę ci powiedzieć ! Ale nic nikomu nie mów ! - powiedziałem do mojego asystenta - A już stanowczo nie mów Violettcie
-Dobrze, ale panie Germangie... co może być tak ważnego !? - zdziwił się
-Angie, Angie poroniła i odeszła...
-Ale to nie może ...
-Tak to było moje dziecko, wyjechała gdzieś, zostawiła list - podałem zgnieciony skrawek papieru przyjacielowi 
-To nie możliwe, ale między wami do czegoś w ogóle doszło ? - zadał mi ''intymne'' pytanie
-Raz wypiliśmy za dużo wina i ... eh - moje tłumaczenie przerwał okrzyk mojej córki
-Tato, gdzie Angie ? - spytała Violetta, tego pytanie się obawiałem
-Em... Angie wyjechała, bo my też mieliśmy wyjechać, a on zrobiła sobie... wakacje - okłamałem córkę
 TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Angie
Codziennie rano wylewam z siebie dużo słonych łez. Nie mogę się z tym pogodzić, jak on tak mógł mnie odtrącić. Czytam często jego ostatni list i nie mogę powstrzymać łez. Widocznie pomyliłam się co do niego ! Dzwoniła do mnie Violetta, ale nie odebrałam. Znając szczęście to German nie powiedział jej o moim ''stanie''. Boję się, boję się porodu i samotnie wychowywania dziecka. Chociaż jestem dopiero w drugim miesiącu już myślami jestem przy tym dniu... O moim wyjeździe wie tylko mama i German. Nawet mój najdroższy przyjaciel o tym nie wie co dla mnie jest szokiem i tak samo jak Vilu codziennie do mnie wydzwania. Co mam zrobić ? Co ze Studiem ? Mam tak po prostu od tak za parę lat wrócić do Buenos Aires z dzieckiem i powiedzieć mu, że co... że ojciec go nie chciał, czy że jest z flakonika, sztucznie zapłodnionym ?! Nie mam pojęcia... Dodatkowo matka zabrania mi nawet wychodzenia na spacery, czuję się czasem jak Violetta, gdy parę miesięcy temu wymykała się na randki z Leonem, ja natomiast na spacery się wymykam... Ah i jest jeszcze Viola, którą się przejmuje... Biedulka...
-Dobra ja naprawdę potrzebuję świeżego powietrza ! - powiedziałam sama do siebie i wymknęłam się z domu zbierając tylko telefon i sweter. 
Poszłam w moje ulubione miejsce, park, który otoczony jest kolorowymi krzakami. Usiadłam na jednej z licznych ławeczek i zaczęłam po cichu szlochać. Zakryłam twarz w dłoniach. Czułam się paskudnie, cała zaczynałam puchnąć pod wpływem ciąży. Oczy miałam czerwone od płakania, niespodziewanie do mojej ławeczki dosiadł się jakiś mężczyzna. Był to ...
***
Kto to był ? 
Może German ? Albo Pablo ? Czy ktoś inny ?
K&M

10 komentarzy:

  1. Co ty im zrobiłaś !!!!!!!!
    biedne germangie !

    OdpowiedzUsuń
  2. mam nadzieje że to german ale znając moje szczęście ktoś inny

    syper rozdział czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie! Tak nie moze byc! Ja nie wytrzymam! To jest takoe smutne! A zw strony matki podle!
    Czekam na nexta. Mam nadzieje ze na wyjasnienie dlugo nie poczekamy :c

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje serce krwawi..Sama pokłòciłam Germangie,ale jak czytam o ich nieszczęściu u innych ,to umieram..
    Rozdział świetny,choć smutny..
    Czekam na next! ; *

    Kaa.

    OdpowiedzUsuń
  5. ... :c Smutno mi ! Zgaduje że Pablo bo ta sierota German nawet się teraz z domu pewnie nie ruszy (bez urazy) xD Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Więc Angie jednak nie poroniła. Mam nadzieję, że german jednak szybko pozna prawdę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie! Nasza koffana sierota stanie sie superbohaterem i postanowi jak na gentlemana przystalo wyjsnic sprawe i niczym superman z turbonitrem zjawi sie w parku i wyjasni sprawe!
    Tsa mozemy pomarzyc..Buahahahahahahahahahahahahahahahahahaha xD :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale i tak mam cichą nadzieję, że to German!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziecko z probówki! xD
    Sorka, musiałam.
    Genialny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie pamiątkę ! ♥