Wbiegłem do kaplicy....
-Czy ty Angeles Saramego bierzesz sobie Alana Rmosa za mężą i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz, że go nie opuścisz, aż do śmierci ? - zapytał kapłan moją ukochaną
Wyglądała pięknie, ale jak wybierała suknie musiała być coś nie ten teges...
-Przerwać ceremonię ! - wykrzyczałem z całych sił
Popatrzyłem na Angie, uśmiechnęła się do mnie. Zabrała obrączki z tacy i rzuciła nimi mężczyznę obok. Wszyscy goście patrzyli na mnie jak na przestępce, który właśnie wykonuje napad na bank. Pośród wszystkich wypatrzyłem Ramalla, Violettę i Olgę na ich twarzach gościły wielkie uśmiechy, wręcz tryskali radością na kilometr.
-Angie ! - powiedziałem z końca sali
-German ! - zawołała biegnąc z drugiego końca w moje objęcia
-Nie skończyłem z tobą jeszcze ! Wróć tu, w tej chwili ! - darł się ten palant
-Nigdy do ciebie nie wrócę, nigdy już nie będziesz mnie więzić ! - krzyknęła do niego odwracając twarz w jego stronę
Alan zaczął ją gonić. Przestraszyłem się o nią. Wyprzedziłem Angie, podszedłem do faceta.
-Co masz zamiar ją uderzyć ? - zapytałem
-Nawet jeśli to co ?! - zaśmiał się
-Gówno ! - powiedziałem i zamachnąłem się rękę
Przywaliłem mu pięścią w nos. Ramos przewrócił się. Czułem, że to już koniec tej całej stresującej sytuacji. Słyszałem tylko strzępki rozmowy telefonicznej Ramalla z policją a potem szpitalem. Nic nie interesowało mnie już. Miałem ją... Patrzyłem na nią i czułem zapach jej pięknych perfum, ale coś nie dawało mi spokoju. Mianowicie jej brzuch, czyżby była z nim w ciąży ?
-Kocham cię Angie ! - szepnął jej do ucha
-Ja ciebie też, ale zastanów się, bo ja już nie wiem ! Najpierw piszesz mi w liście, że mam zniknąć z twojego życia i Violetty a teraz co ? Mówisz od tak, że mnie kochasz ? - zaczęła płakać z bezradności
-Angie do jasnej cholery, jaki list ? To ty mi wysłałaś list !
Krzyczeliśmy na siebie. W kaplicy powstawało wielkie echo. Wszyscy goście z zapartym tchem wsłuchiwali się w nas. Czułem się jakbym występował w jakimś w filmie typu ,,Trudne sprawy''. Eh...
-Ja ci nic nie wysyłałam i nic nie pisałam ! - tłumaczyła się co raz bardziej płacząc
Wyjąłem z kieszeni marynarki list i dałem jej do przeczytania.
-Czy ty Angeles Saramego bierzesz sobie Alana Rmosa za mężą i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz, że go nie opuścisz, aż do śmierci ? - zapytał kapłan moją ukochaną
Wyglądała pięknie, ale jak wybierała suknie musiała być coś nie ten teges...
-Przerwać ceremonię ! - wykrzyczałem z całych sił
Popatrzyłem na Angie, uśmiechnęła się do mnie. Zabrała obrączki z tacy i rzuciła nimi mężczyznę obok. Wszyscy goście patrzyli na mnie jak na przestępce, który właśnie wykonuje napad na bank. Pośród wszystkich wypatrzyłem Ramalla, Violettę i Olgę na ich twarzach gościły wielkie uśmiechy, wręcz tryskali radością na kilometr.
-Angie ! - powiedziałem z końca sali
-German ! - zawołała biegnąc z drugiego końca w moje objęcia
-Nie skończyłem z tobą jeszcze ! Wróć tu, w tej chwili ! - darł się ten palant
-Nigdy do ciebie nie wrócę, nigdy już nie będziesz mnie więzić ! - krzyknęła do niego odwracając twarz w jego stronę
Alan zaczął ją gonić. Przestraszyłem się o nią. Wyprzedziłem Angie, podszedłem do faceta.
-Co masz zamiar ją uderzyć ? - zapytałem
-Nawet jeśli to co ?! - zaśmiał się
-Gówno ! - powiedziałem i zamachnąłem się rękę
Przywaliłem mu pięścią w nos. Ramos przewrócił się. Czułem, że to już koniec tej całej stresującej sytuacji. Słyszałem tylko strzępki rozmowy telefonicznej Ramalla z policją a potem szpitalem. Nic nie interesowało mnie już. Miałem ją... Patrzyłem na nią i czułem zapach jej pięknych perfum, ale coś nie dawało mi spokoju. Mianowicie jej brzuch, czyżby była z nim w ciąży ?
-Kocham cię Angie ! - szepnął jej do ucha
-Ja ciebie też, ale zastanów się, bo ja już nie wiem ! Najpierw piszesz mi w liście, że mam zniknąć z twojego życia i Violetty a teraz co ? Mówisz od tak, że mnie kochasz ? - zaczęła płakać z bezradności
-Angie do jasnej cholery, jaki list ? To ty mi wysłałaś list !
Krzyczeliśmy na siebie. W kaplicy powstawało wielkie echo. Wszyscy goście z zapartym tchem wsłuchiwali się w nas. Czułem się jakbym występował w jakimś w filmie typu ,,Trudne sprawy''. Eh...
-Ja ci nic nie wysyłałam i nic nie pisałam ! - tłumaczyła się co raz bardziej płacząc
Wyjąłem z kieszeni marynarki list i dałem jej do przeczytania.
Drogi Germanie !
To co się stało... może i lepiej !
Jesteś i zawsze będziesz moim szwagrem !
Nie umiem tak żyć, co byśmy powiedzieli temu dziecko ?
No właśnie, poza tym doszłam do wniosku,
Że to było zwykłe przejściowe zauroczenie !
BŁAGAM ZNIKNIJ Z MOJEGO ŻYCIA !
/Angie
-Ja nic takiego ci nie pisałam ! German ja cię kocham nad życie ! Nie chcę byś znikała, ale ty też napisałeś mi podobny list ! - powiedziała mi krztusząc się łzami
-Angie, ja też nic nie pisałem. Też było mi ciężko, po tym co się stało ! - powiedziałem
-Ale co się stało, nie rozumiem cię ! - stwierdziła
-Dobrze wiesz o co chodzi ! O poronienie...
-Jakie poronienie, przecież ja nie...
-Jak to ty nie ?! - zaskoczyła mnie jej odpowiedź a wręcz uszczęśliwiła
Niestety nasza rozmowa na tym się skończyła. Bo do kościoła weszli lekarze i policjanci, którzy od razu zaczęli wypytywać Angie, o różne rzeczy. Goście zaczęli się rozchodzić do domów. Wyszedłem na dwór. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Siadłem na schodach za kościołem - tam się schowałem. Zacząłem o wszystkim rozmyślać. Czyli, że co ja będę jednak ojcem ? I Angie nie poroniła ! Cieszyłem się z tego faktu, ale z drugiej strony dziwne były te listy. Trzymałem w jednej dłoni jej list i mój. Nie podobała mi się jedna rzecz - pismo. Ja zupełnie inaczej piszę dużo literę ,,D'' i ,,B''. Moje ,,B'' jest bardziej ,,pulchne'', a nie....
-Tato! Tutaj się schowałeś ! - krzyknęła moja córka, która od razu do mnie podbiegła i rzuciła mi się w objęcia
-Co się stało Violetto ? - spytałem nieco się martwiąc
-Nic tatusiu, bardzo cię kocham, wiesz ?!
-Dobrze wiesz o co chodzi ! O poronienie...
-Jakie poronienie, przecież ja nie...
-Jak to ty nie ?! - zaskoczyła mnie jej odpowiedź a wręcz uszczęśliwiła
Niestety nasza rozmowa na tym się skończyła. Bo do kościoła weszli lekarze i policjanci, którzy od razu zaczęli wypytywać Angie, o różne rzeczy. Goście zaczęli się rozchodzić do domów. Wyszedłem na dwór. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Siadłem na schodach za kościołem - tam się schowałem. Zacząłem o wszystkim rozmyślać. Czyli, że co ja będę jednak ojcem ? I Angie nie poroniła ! Cieszyłem się z tego faktu, ale z drugiej strony dziwne były te listy. Trzymałem w jednej dłoni jej list i mój. Nie podobała mi się jedna rzecz - pismo. Ja zupełnie inaczej piszę dużo literę ,,D'' i ,,B''. Moje ,,B'' jest bardziej ,,pulchne'', a nie....
-Tato! Tutaj się schowałeś ! - krzyknęła moja córka, która od razu do mnie podbiegła i rzuciła mi się w objęcia
-Co się stało Violetto ? - spytałem nieco się martwiąc
-Nic tatusiu, bardzo cię kocham, wiesz ?!
Angie
Moje cierpienia wreszcie się skończyły. Gdy poznałam Alana, myślałam, że jest inny... A tu takie świństwo mi zrobił ! Jeszcze w dodatku nie wiem o co chodzi z tymi listami ! Kocham Germana, ale... Ale no właśnie, skąd mu przyszedł do głowy taki, zwariowany pomysł, że ja poroniłam ?! No skąd...
Wyjaśnienia już złożyłam funkcjonariuszom i z tym mam spokój, choć trochę... Nie daruję tego Alanowi, on musi cierpieć tak, jak ja... Mam zamiar wsadzić go do pierdla ! Z bezradności usiadłam sobie na jednej ławce w kościele i zaczęłam płakać. Przysiadł się do mnie Ramallo.
-Niech panienka nie płacze ! - powiedział podając mi chusteczkę
-Ale, ja nie wiem o co chodzi Germanowi !?
-Dobrze, to może ja pomogę wytłumaczyć. Otóż pani matka powiedziała Germanowi, że pani poroniła. Na drugi dzień poszedł odwiedzić panią w szpitalu. Niestety nie zastał cię. Lekarz wręczył mu list, niby od pani.
-Ale zaraz, jak to. Moja matka mi przekazała, że German wyrzucił mnie z domu ! I podała mi list !
-Czyli najprawdopodobniej to jej sprawka ! Muszą państwo wytłumaczyć sobie wszystko ! Radziłbym w szybki czasie ! - uśmiechnął się i odszedł
Po jego odejściu mój umysł zaśmiecało jedno pytanie skierowane do mojej mamy : ,,Dlaczego mi to zrobiła? Własnej córce !'' Dobrze, rozumiem nie akceptuje mojego związku, ale co mam poradzić ?! Zakochałam się i nic tego nie zmieni ! Płakałam jeszcze 5 minut i zjawił się German....
***
Nasza kochana sierota Germi ♥
Pogodzą się czy nie ?
Alan trafi do kicia ?
Przepraszam za niezbyt ładne słówka, które użyłyśmy, pisząc ten rozdział poniosło nas... Głupi Alan :-/
KOMENTUJCIE !
Klari & Oliwia :***
Next nie wiemy kiedy się pojawi.... :-(
Świetny rozdział! Akcja w opowiadaniu to coś, co lubię najbardziej♥
OdpowiedzUsuńNiech Angie i German się pogodzą, proszę ;-(
CZEKAM NA NEXT ;-))
cUDOFNY ROZDZIAŁ!!! GErmangie ! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńHURA! JUPILAAA! ♥
OdpowiedzUsuńOby się wszystko ułożyło tak jak powinno! Strasznie się cieszę, że to koniec tego całego Alana, który męczył naszą Angeles. Niech Germangie się zejdzie! ^^
A może to nie jest jego koniec ? Buahahaha
UsuńNo wiem, też rozpatrywałam tą opcję, ale jak narazie nie chcę o nim myśleć! -.- UGH!
UsuńZdradzimy jedynie, że Angie będzie jeszcze przez niego cierpieć! :'-(
UsuńNareszcie koniec Alana! :D
OdpowiedzUsuń"-A jeśli nawet,to co?
-Gówno!"
Kocham ten tekst! ; ))
Czemu nie wiece,kiedy dodacie rozdział? :c
WiKaa
Chodzi nam o godzinę :-)
UsuńAlan jeszcze bardzo, bardzo, bardzo namiesza :-(
O & K
Hahaha jednak Germi nie jest taka sieroto xD.
OdpowiedzUsuńRozdzial cudny ^^
Alan to jakis psychopata :O
czytałam że masz urodziny 25 lipca to prawda bo ja tez mam :)
OdpowiedzUsuńŚwietne <3333333 Piszcie dalej <3 I niech Alan spierdziela na drzewo czujesz? <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzial czekam na kolejny next ;)
OdpowiedzUsuńSuper, cudowny, z niecierpliwością czekam na następny. Przy okazji zapraszam do mnie ------------------> http://domi1073.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń